Cytat

Remont trwa.

Raion szykuję się na ogromny test z przedmiotów zawodowych!

07.01.2014

Buttony!

Szablon&Tekst by Raion. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Słowniczek

Duch - Seishin (czyt. Sejszin)
Stróż - Yakei (czyt. Jonukeji)
Woda - Aqua (czyt. Akła)
Ziemia - Terra (czyt. Terra)
Ogień - Ignis (czyt. Ini)
Powietrze - Aer (czyt. Aer)

Obserwatorzy

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

7. Czasy poturniejowe

         - Yoh, wstawaj! – krzyknęła Anna, ubrana była w szkolny mundurek, czyli zieloną spódnice przed kolano, biała koszulę i kremowe baleriny. Już od dwudziestu minut czekała na narzeczonego.
- Już jestem. – powiedział Asakura, zbiegając po drewnianych schodach. On też przyodziany był w mundurek, tylko, że spódnice zastępowały spodnie, a koszula była rozpięta. Oczywiście na jego szyi nie mogło zabraknąć rzemyka z trzema pazurami. – Śniadanko.
- Chodź już jeść. – odparła dziewczyna -  Przez ciebie znów się spóźnimy.  
- No, ale Anno przecież dzisiaj zszedłem dużo wcze… - bronił się szaman. Wystarczyło tylko jedno spojrzenie ciemnookiej, by uciszyć bruneta. Z przedpokoju, którego ściany pokrywała jasnobeżowa farba, przenieśli się do salonu. Był on dość skromnie urządzony. Jedynymi meblami i urządzeniami znajdującymi się w pomieszczeniu były: „niski” stół, telewizor i zwinięte pod ścianą tatami. Podłogę pokrywała zielona wykładzina, murki[XD Synonim by Microsoft Word Starter 2010 ^^] pomalowane były jasnożółtym inkaustem [synonim by MWS 2010].  Na jamniku [te synonimy mnie przerażają XD] czekało już śniadanie, czyli kanapki własnoręcznie zrobione przez Annę. Tak, dobrze widzicie. Ciemnooka odkąd turniej się zakończył, złagodniała. Można by rzec, że jej życie straciło sens. Będzie musiała wrócić do Osorezan, do swojego rodzinnego domu. Miała trenować Yoh do turnieju, a teraz? Asakurowie na pewno, znajdą dla swego potomka, lepszą żonę. Z tego co było wiadomo dziewczynie, pani Kino wróciła na stałe do Izumo i połączyła swoją szkołę medium z akademią swego męża. Odkąd 1080 Korali[Wiem, że w opowiadaniach nie używa się systemu numerycznego, ale jest to nazwa własna.] zostało zniszczone przez Zeka, energia Góry Strachu zmalała. Według najwyższych mediów to brak korali, jest powodem tej anomalii. Lecz, co ona może zrobić? Po walce zebrała wszystkie kamienie, ale nie była wstanie ich połączyć. Główny koral pękł i to blokuje połączenie. Bardziej niż brakiem 1080 Korali, Anna obawiała się wizyty u państwa Asakura. Zostali niby zaproszeni na wakacje, ale może tylko po to by się z nią pożegnać?    
- Nie jesteś głodna? – spytał zaniepokojony Asakura. Zdziwiło go zachowanie narzeczonej. Już od kilku minut, bezowocnie próbował zwrócić na siebie uwagę.
- Nie, jestem. – odparła ze spokojem dziewczyna – Powtarzałam w myślach biologię przed dzisiejszym sprawdzianem.
- Spra… Sprawdzianem – zająkał się szaman.
- Kazałam Ci się wczoraj uczyć. – powiedziała ostro ciemnooka.
- Anno, chodź już, spóźnimy się. – Szybko zmienił temat. Nie chciał przyznać się dziewczynie, że zamiast się uczyć spał, marząc o cheeseburgerach.  Co to, to nie.
Już po kilku minutach gotowi do drogi, wyszli z domu. Z czasem krajobraz zaczął się zmieniać. Piękne łąki i pola zastąpiły sklepy, domki jednorodzinne i wieżowce. Jedynie zadzierając głowę wysoko do góry można było dostrzec błękitne niebo, po którym poruszały się puchate, białe chmury.
- Szkoda, że nie ma z nami Manty. – mruknął szaman.
- Sam kazałeś mu jechać. – odparła spokojnie Anna.
- A co miałem zrobić? – oburzył się szaman – Dostał stypendium na Uniwersytecie Harvarda. Miałem zmarnować jego życiową szansę.
- Nie – westchnęła Anna – Dobrze zrobiłeś.  A teraz zapraszam do szkoły. – Powiedziała wskazując budynek.
Szkoła była dość spora. Składała się z trzech kondygnacji i piwnic. Ściany budynku pokrywała farba w odcieniu ecru. Przed placówką stało jeszcze wielu uczniów, co oznaczało, że lekcje się jeszcze nie zaczęły. Nasi młodzi szamani wolnym krokiem przemierzali korytarze, by już po chwili znaleźć się w pracowni biologicznej. W Sali stały trzy rzędy ławek, ostatnią zajmował Yoh, a wcześniejszą jego narzeczona. Już po chwili do klasy wszedł profesor Umekai. Był to wysoki czterdziestolatek o jasnych włosach. Był wymagający i nie podobało mu się zasypianie Yoh na jego lekcjach. W ręku dzierżył pęk kartek.
- Są wszyscy – powiedział złowieszczo – Zaczynamy sprawdzian.

~*~

                Północne Hokkaido, piękny teren pokryty bujnymi lasami i bagnami. Między tymi ekosystemami znajdowały się pola. Ich uprawą zajmowali się ludzie z plemienia Ajnów*. Oczywiście nie sadzili oni ziemniaków, ryżu czy kukurydzy, tylko lilie wodne. Ich cywilizacja od wieków zajmowała się tworzeniem nowych domów dla drobiażdżek. Jeden z przedstawicieli tego ludu, od rana próbował odpalić ciągnik. Niestety, wredne ustrojstwo nie chciało współpracować. Wspomnianym mechanikiem był niebieskowłosy chłopak, ubrany w krótkie, niebieskie spodenki do kolan i biało-niebieską kurtkę. Jego towarzyszem był wysoki mężczyzna ubrany w fioletową koszulę i biały garnitur. Najłatwiej było go rozpoznać po fryzurze na Elvisa Presleya.
- Daj ja spróbuje. – odezwał się Ryu.
- Poczekaj, jeszcze przekręcę ten wichajster.
- Mistrz Yoh, na pewno umiałby go naprawić.  – westchnął brunet.
- Działa! – krzyknął dumnie Trey. Po wielu godzinach pracy udało mu się uruchomić to cholerstwo. – Wsiadaj, jedziemy!
- Przecież się nie zmieścimy! – wrzasnął  Umemiya.
- Pirika się mieściła. – mruknął niebeskowłosy.
- A gdzie ona jest? – spytał wysoki szaman.
- Pirika? – zdziwił się Horo Horo – Od zakończenia turnieju większość czasu spędza z Yoko Yukei.
- Z jaką znowu Yoko?
- Yukei to stara szamanka. Mieszka daleko w lesie. Moja siostrzyczka upatrzyła sobie w niej wzór.
- Aha. – odparł niepewnie Ryu.
- Może i dobrze. – zaśmiał się Trey. – Chociaż nam nie przeszkadza.

~*~

                Zielonowłosy chłopak zauważył list wsunięty pod drzwi, wchodząc do mieszkania. Ubrany był w zielone spodnie i biała koszulę. Szybko zabrał przedmiot i z siatkami pełnymi zakupów ruszył do kuchni. Była ona dość duża. Wszystkie ściany zabudowane były mahoniowymi meblami. Podłogę pokrywały brązowe kafelki połączone białymi fugami. Na jednej z szafek stało zdjęcie w srebrnej ramce. Przedstawiało ono pewne małżeństwo. Blondwłosa kobieta ubrana była w fioletową suknie balową, a mężczyzna przyodziany był w czarny smoking. Wyróżniały go zielone włosy. Chłopak z namaszczeniem przejechał palcem po zdjęciu. Momentalnie mały duszek zaczął tulić się do jego policzka. Ubrany był w różowy kostium. W słońcu, wpadającym przez okiennice skrzyły się jego małe przezroczyste skrzydełka.
- Och, Cloe – zaśmiał się chłopak – Nie martw się , ten etap życia mam za sobą.
Po tych słowach duszek odleciał w tylko sobie znanym kierunku. W tym samym czasie Lyserg postanowił zrobić sobie obiad. Wyjął z szafki garnki i różne produkty potrzebne do wykonania zapiekanki pasterskiej. Po około godzinie mógł zasiąść do posiłku. Przez to, że stracił rodziców, nauczył się gotować, prać i sprzątać. Jego charakter też uległ zmianie. Przez krzywdy, których  doświadczył w dzieciństwie, zmienił się nie do poznania, z roześmianego dziecka w dość opryskliwego i ponurego młodzieńca. Po chwili do kuchni ponownie wleciała Cloe. W swoich małych dłoniach dzierżyła dzwonek wyroczni. Położyła go tuż przed talerzem Lyserga. Diethel wziął urządzenie. Niestety wyświetlacz był pusty. Zaraz po zakończeniu Turnieju dzwonki nie tylko umilkły, ale i zostały były zdezaktywowane. Nie było to zarządzenie Króla Duchów, ale Goldwy. Staruszka obawiała się włamań do serwerów rady i pobierania informacji na temat uczestników.
- Cloe, Turniej został zawieszony – mruknął szaman – Kiedy go wznowią, na pewno dzwonek wyroczni na pewno zadzwoni.
Duszka ta odpowiedź nie satysfakcjonowała. Wróżka obawiała się, że ktoś o nich zapomniał.
- Nie martw się, Yoh lub Ryu nas poinformują o rozpoczęciu Turnieju -  „O ile się w ogóle zacznie…” dodał w myślach. Wiedział, że jego stróżowi bardzo na tym zależy. Tęskniła za Mosuke, Cory czy Amidamaru.
- Dobrze, teraz idę sprawdzić pocztę, a później poćwiczymy różdżkarstwo.
Jak powiedział, tak zrobił. Zabrał z kuchennego blatu listy. Wolnym krokiem poszedł do salonu. Było to gustownie urządzone pomieszczenie. Ściany pokrywała beżowa, wzorzysta tapeta, a podłogę drewniane panele. Przy oknie stało biurko z ciemnego drewna. Znajdowała się na nim szara lampka i kilka rozrzuconych zeszytów. Po drugiej stronie pokoju stała zielona sofa i dwa fotele. Chłopak usiadł na jednym z nich. Większość listów była rachunkami=, które skrupulatnie płacił. Pieniądze miał ze spadku po rodzicach. Ród Diethelów był niegdyś znanym i szanowanym zarówno przez ludzi jak i szamanów klanem. Niestety podczas II Wojny Światowej wielu członków tej rodziny zostało zabitych. Została jedna linia tego rodu, której ostatnim żyjącym członkiem był Lyserg Diethel. Oczywiście była to oficjalna wersja. Jego dalsza rodzina żyła, tylko, że pod zmienionymi nazwiskami. Dobry kontakt chłopak utrzymywał ze swoją ciotką Margharet Lerie de Moriera(czyt. Margaret Lerje de Morjera ^^), francuską arystokratką brytyjskiego pochodzenia. Ona również była różdżkarzem i do tego bardzo utalentowanym. Niestety wiedziało o tym nie wiele osób. Ona też chętnie wysyłała zielonowłosemu pokaźne kieszonkowe.
Wśród listów przyniesionych przez chłopca, był tam też ten znaleziony pod drzwiami. Lyserg w osłupieniu czytał nadawcę tejże korespondencji. Momentalnie wzrosła w nim wściekłość. Miał ochotę wyrzucić list albo go rozedrzeć na milion kawałków i spalić w kominku.
Niestety ciekawość okazała się silniejsza…

~*~

Jedna z Karlsruh’skich* klinik pękała w szwach. Mimo, że znajdowała się na obrzeżach miasta nie mogła narzekać na brak chorych. Od lat prowadziła ją rodzina Faustów. Aktualnym właścicielem był Johann Faust VIII. Oczywiście zatrudniał on innych lekarzy, pracowników obsługi i pielęgniarki. Obok budynku szpitalu/przychodni znajdował się dom właściciela i jego ukochanej, niestety zabitej podczas napadu żony, Elizy. Tak jak przed laty, w piwnicach szpitala znajdował się gabinet Fausta I, pierwszego nekromanty. Dostęp do niego miał jedynie Johann. By chronić rodzinną spuściznę założył na to pomieszczenie specjalną cmentarną barierę. Oczywiście była ona zakamuflowana pod postacią „Łapacza Snów”. Jedyną różnicą od oryginału była malutka czaszka nietoperz umieszczona w największej obręczy.
W jednej z sal kliniki trwała operacja. Lekarzem był sam Faust VIII, była z nim jego ukochana Eliza, która była obecna podczas wszystkich zabiegów wykonywanych przez męża.
- Tracimy go – powiedział Johann. Już od ponad godziny walczył z wylewem krwi do jamy brzusznej. Kiedy wreszcie udało mu się zatamować wyciek, pacjent przestał walczyć  – Co robić?
Jego ukochana nie odzywała się, nie musiała, oboje rozumieli się bez słów. Wystarczyło jedno spojrzenie ukochanej, by mężczyzna wiedział co robić.
- Jesteś pewna? – spytał lekarz – No dobrze, ale musisz mi pomóc.
Kobieta jak na zawołanie rozpłynęła się w powietrzu by po chwili pojawić się razem ze swoim szkieletem. Zapytacie pewnie, jak duch może coś trzymać. Szkielet, nagrobek czy inną bardzo ważną rzecz w swoim życiu duch może podnieść. Oczywiście musi być bardzo silny. Zwykła dusza błąkająca się po cmentarnych uliczkach nie byłaby wstanie tego uczynić.
- Elizo, forma ducha! – po tych słowach kobieta wstąpiła w swój szkielet, by po chwili powrócić do swej „cielesnej formy”.
- Gotowa?
Kobieta, tylko skinęła.
- Zaczynajmy….

~*~

            - Przecież to nawet nie było śmieszne – krzyczeli ludzie oglądając czarnoskórego komika.
- Sam nie jesteś śmieszny – wrzasnął Choco. Tak kochani, po zakończeniu turnieju, nasz ulubiony kawalarz powrócił do Stanów by zarabiać na życie. Ubrany w kostium banana próbował rozbawić swoich klientów. Oczywiście z różnym skutkiem. Choć raczej negatywnym. Szkoda, że ludzie nie mają poczucia chociażby Piriki albo Tamao.
- Chodź Choco – powiedział mały blondynek. Ubrany był w garnitur, czyli obowiązkowy strój każdego ucznia Uniwersytetu Harvarda. Było już późno, a on musiał czekać na swojego przyjaciela.
- Czekaj opowiem jeszcze jeden żaaa…
- Nie!!! – krzyknęli ludzie stojący nieopodal.
- Nie znacie się na prawdziwej sztuce – mruknął smutno komik.
- Chodź – powiedział Morty. Po tych słowach razem ze swoim kolegą ruszył w stronę wynajętego mieszkania.
- Odzywał się do ciebie Yoh? – spytał po kilku minutach McDaniel.
- Tak – odparł z uśmiechem Oyamada, bardzo tęsknił za Yoh, ale wiedział, że to dla niego wielka szansa. Nawet Anna popierała jego decyzje. Co było dziwne, ponieważ za jednym zamachem straciła kucharkę, sprzątaczkę i chłopca na posyłki. W sumie, został jej jeszcze Yoh. – Mieli dzisiaj sprawdzian z biologii. Stwierdził, że w miarę dobrze mu poszło, bo Anna nie zasłoniła swojej kartki.

~*~

- Tamao, spróbuj jeszcze raz – powiedział Yomei. Ubrany był swoje codzienne kimono. Za to różowowłosa przyodziana był w swój dres, czyli ciemne długie spodnie i biała koszulkę.
- Oczywiście mistrzu – powiedziała dziewczyna. Po zakończeniu turnieju postanowiła się wziąć się za siebie. Regularnie ćwiczyła walkę razem z Ponchim i Konchim. Dwa psotniki bardziej wolały denerwować dziewczynę niż pomagać jej w doskonaleniu siebie. Tamara od niedawna ćwiczy również wizjonerstwo pod okiem Mikichisy i Keiko oraz medytacje razem z uczennicami Kino. Treningi z rodzicami bliźniaków były dość trudne. Dlatego, że Mikichisa cały czas czuje skutki walki z Zekiem, a Keiko całe dnie spędza w świątyni. Prowadzi ona również dość znaną na terenie całej Japonii firmę, z której utrzymuje się rodzina. Hm… Przedsiębiorstwo to zostało założone jeszcze przez rodziców Yomei jako dodatkowe źródło dochodu, ponieważ rozległe tereny wokół Izumo, w okolicach Osorezan należą od wieków do klanu Asakura.
- Jeszcze raz - powiedział staruszek – Skup, że się dziewczyno.
- Ale to oni… - mruknęła dziewczyna wskazując na dwa duchy śmiejące się z leżącej na ziemi dziewczyny.
- Chyba Kino przydadzą się dwa duchy by uczennice mogły poćwiczyć odsyłanie dusz na tamten świat.
- Nie, nie, my będziemy grzeczni – krzyczeli przez siebie.
- Mam nadzieję – odparł najstarszy z Asakurów.

~*~

- Dziecko, żeby opanować tą technikę, potrzeba talentu, czasu i ciężkiej pracy. Czy jesteś na to gotowa?
- Oczywiście.


~*~

Witajcie, kochani. Wiem, że rozdział miał być na początku maja, ale chyba wszystkim ten miesiąc w dziwnych okolicznościach uciekł. A jak wam minął ten piękny choć burzowy okres? Mi bardzo przyjemnie. No może prócz, tego, że w kółko musiałem się uczyć, ale ja się nie martwię. Czerwiec i tak będzie sto razy gorszy. Chciałbym wszystkich przeprosić za to, że u kogoś nie skomentowałem. Wiem, że chyba na 100% u Spokoyoh i Yohao♥. Które nawiasem mówiąc są jedynymi czytelniczkami tego bloga. Znaczy się komentującymi. Na prawdę, ja nie wymagam wypracowania na stronę A4, tylko kilka słów. Dla was to chwila, a mi jest miło gdy widzę, że się komuś podoba. W maju też przeszedłem staż w szabloniarni Krytyczna Biel. Nom i są tam nawet szabloniki z SK. Łącznie 5 chyba, i jedno zamówienie też z naszym ukochanym anime|mangą. Serdecznie zapraszam[Link] i tam we wcześniejszym jest z Yoh i Anną [Link]. Obrazki z szablonów wolnych pochodzą z prywatnych zasobów Yohao♥ i Spokoyoh. Jesteście nawet w kredytach jako numerki 14 i 15. Jeśli macie jakieś fajne obrazki możecie wysyłać, chętnie z nich coś zrobię. 
Wiecie, że 22 maja ten blog skończył już pierwszy roczek. Jupi ^^
A jak wam się podoba szata graficzna tego bloga. Sam ją zrobiłem. nagłówek trochę za ciemny, ale to się da poprawić. Oczywiście tamten szablon również był bardzo fajny, ale trochę ponury i sprawiał mi trochę kłopotów. Co by tu jeszcze. A słyszeliście, że czytnik google ma być usunięty, a co za tym idzie funkcja obserwatorzy. Jeśli chcecie się czegoś dowiedzieć zapraszam do Szarej Kawiarenki bloga prowadzonego przez Aleksandrę(dawniej Lien) znanej z opowiadań o SK np. "Day&Night". Chętnych zapraszam[Link].
Chciałbym zaprosić was na opowiadanie o SK autorstwa Karmen, na prawdę warto, bo dziewczyna genialnie piszę. Zapraszam [Link
Następny rozdział w drugiej połowie czerwca.
No to już chyba wszystko. jak coś dodam edit albo napiszę następnym razem.
Pozdrawiam ^^

21 komentarzy

  1. Przepraszam, że spytam, pewnie wolał byś dowiedzieć się czy rozdział jest fajny, ale to chyba oczywiste ze tak, a pytanie nie daje mi spokoju. A mianowicie jakiego użyłeś na blogu kodu css ? To mi naprawdę nie daje spokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm? A która część Cię interesuje? ponieważ tu są 4 strony A4 w Wordzie kodu CSS i jeszcze do tego kilka zmian w kodzie HTML.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    2. No y wszystko mnie interesuje, ale tak najbardziej to kolumna
      <--

      Usuń
    3. Przyznam się szczerze, że w dziwnych okolicznościach zniknął mi kod z Projektanta CSS, ale znam wiele kodów i selektorów, więc z chęcią Ci pomogę. Chodzi Ci o kolumnę z postem czy boczne?

      Usuń
    4. Boczne.

      Usuń
    5. w projektancie ustawiasz układ z tymi kolumnami tak jak u mnie.
      Potem w css wpisujesz:
      #sidebar-left-2-1, #sidebar-left-2-2 {margin: x, x, x, x; background: rgba(y, y, y, 0.7); border: 1px solid black; padding: 20px; text-align: center; font-family: Times New Roman, serif; font-size: 15px; box-shadow: 0px 0px 30px black; color: #ffffff;}
      W miejsce "x" wpisujesz jakieś wartości w px. Wiesz pozycjonujesz je. w miejsce "y" liczby od 0 do 255, jest to format zapisywania koloru. Ta czwarta liczba to stopień przezroczystości. Border to obramowanie. 1px to grubość, solid to linia ciągła, black to kolor, możesz też podać jako rgb{0, 0, 0} lub #000. Padding to cecha odpowiadająca za to by tekst nie przyklejał się do ramek. Teźt-align to ustawienie tekstu, może być: left(do lewej), center(do środka), right(do prawej), justify(wyjustowanie). Font-family to krój czcionki, a font-size to rozmiar. box shadow: to cień ramki, a color to kolor tekstu.
      To chyba tyle...
      Oczywiście podane tam wartości są przypadkowe. A mogłabyś podać mi adres bloga, nad którym pracujesz. Ułatwiło by mi to pomoc.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
    6. Dziękuje w zasadzie to jak patrzę teraz na szablon po tym jak ustawiłam to "#sidebar-left-2-1, #sidebar-left-2-2 {margin: x, x, x, x; background: rgba(y, y, y, 0.7); border: 1px solid black; padding: 20px; text-align: center; font-family: Times New Roman, serif; font-size: 15px; box-shadow: 0px 0px 30px black; color: #ffffff;}" to dochodzę do wniosku,że jest już ładnie ^^ i jeszcze raz dziękuje za pomoc.

      Usuń
    7. A pokarzesz efekt końcowy?

      Usuń
  2. Cieszę się, że natrafiłam na Twojego bloga. Bardzo mi się podoba.
    Skupianie historii na Jue, Renie i Hao jest interesującym pomysłem, ale jestem nieuleczalną fanką tego ostatniego, więc teksty z nim lubię najbardziej :)
    Ten rozdział był ciekawy, bo mówił o losach wielu bohaterów. Bardzo fajny pomysł, zaczęłam się zastanawiać, co będzie z nimi dalej. Manta w Ameryce. To do niego bardzo pasuje. Jednak jestem ciekawa, co stanie się z Lysergiem.
    Również prowadzę bloga o SK. Jeśli będziesz mieć chwilę, zajrzyj - http://asakura-destiny.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, że zajrzę, ale nie wiem zbytnio kiedy. W czerwcu na pewno ^^ Nie no postaram się wcześniej.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  3. Oh, ja też czytam Twojego bloga, ale przez matury, które wyciągnęły ze mnie całkowicie siły i chęci, nie wchodziłam na większość blogów. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz.^^

    Rozdział fajny, taki opisowy, że tak powiem. W końcu dowiedzieliśmy się, co dzieje u NWG i mam wrażenie, że dopiero się będzie dziać.:D
    Chyba najbardziej zaintrygował mnie fragment z Lysergiem i z Faustem. :) Ogółem mi się podobało. :D

    Wiesz, czasami lepiej układać zdania tak, aby nie musieć używać takich dziwnych synonimów, zwłaszcza z Worda. xD

    Wymienię kilka rzeczy, które rzuciły mi się w oczy. :)

    "Chodź już jeść[.] - odparła dziewczyna[] - Przez ciebie znów się spóźnimy." Tej pierwszej kropki nie powinno tam być, ale za to brakuje jej w drugim nawiasie, który zaznaczyłam. prawie we wszystkich wypowiedziach bohaterów wkrada Ci się ta kropka na końcu zdania, choć nie powinno jej tam być.

    ,,Asakurowie na pewno, znajdą dla swego potomka, lepszą żonę." Wydaje ni się, że te dwa przecinki są zbędne.

    ,,Zostali niby zaproszeni na wakacje, ale może tylko po to[,] by się z nią pożegnać?" Brak przecinka

    ,,Już po kilku minutach gotowi do drogi, wyszli z domu." Według mnie, w drugiej części zdania czego brakuje. Na przykład "więc", bo inaczej trochę bez sensu jest to zdanie.

    ,,- A co miałem zrobić? – oburzył się szaman –Dostał stypendium na Uniwersytecie Harvarda. Miałem zmarnować jego życiową szansę[.]" Na końcu nie powinno być znaku zapytania?

    ,,- Są wszyscy – powiedział złowieszczo[.] –Zaczynamy sprawdzian."brakuje kropki. Tego też Ci brakuje w dialogach.

    ,,Ich cywilizacja od wieków zajmowała się tworzeniem nowych domów dla drobiażdżek." Nie powinno być "drobiażdżków"?

    ,,Turnieju dzwonki nie tylko umilkły, ale i zostały były zdezaktywowane"

    "- Nie martw się, Yoh lub Ryu nas poinformują o rozpoczęciu Turnieju[.] - „O ile się w ogóle zacznie…”"" tu akurat powinna być kropka.

    "Niestety wiedziało o tym nie wiele osób." - ,,Niewiele"

    "Lekarzem był sam Faust VIII, była z nim jego ukochana Eliza, która była obecna podczas wszystkich zabiegów wykonywanych przez męża." Policz, ile powtórzyłeś słowo "być"

    ,,Kobieta, tylko skinęła."bez przecinka.

    ,,Turnieju, nasz ulubiony kawalarz powrócił do Stanów[,] by zarabiać na życie."

    "- Chodź[,] Choco – powiedział mały blondynek."

    ,,- Chyba Kino przydadzą się dwa duchy[,] by uczennice mogły poćwiczyć odsyłanie dusz na tamten świat."

    Dosyć często zdarzają Ci się powtórzenia, przeczytaj na spokojnie rozdział jeszcze raz. ;)

    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz i wypisanie błędów. W wolnej chwili je poprawie.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  4. Dziękuję ci ślicznie za polecenie mojego bloga :* Odpłaciłabym się podobnym gestem, ale to chyba nie ma większego sensu w chwili, gdy praktycznie nie mam czytelników :P Tak czy inaczej jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam cię serdecznie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. no, trza by wreszcie skomentować rozdział, chociaż przeczytałam go już jakiś czas temu^^'
    podobało mi się^^ dużo o naszej kochanej, wesołej gromadce^^ chociaż najbardziej poprawiają humor, kiedy są razem, to i tak ogromnie miło o nich poczytać:)
    oj... biedna Anna... a przecież niepotrzebnie się martwi:) nawet, gdyby Asakurowie chcieli wybrać nową kandydatkę (co jest bardzo mało prawdopodobne), to Yoh nie dałby sobie zabrać swojej Anny;)
    a o Mantę powinny bić się uczelnie;D
    taak... pamiętam ten fragment z epilogu anime...XD Horo i jego profesjonalna, inżynieryjna terminologiaXD "wichajster"rulezXD
    fragment z Lysergiem trochę mniej wesoły... no i ta tajemnicza końcówka... od kogo ten list? i co może zawierać? mam nadzieję, że dowiemy się w następnym rozdziale:)
    Karlsruhe!:D jaki ja miałam zaciesz, kiedy byłam w Niemczech i widziałam na autostradzie kierunkowskaz na Karlsruhe...XD mogłabym tam jechać tylko dla FaustaXD
    Manta mieszka z choco? w sumie nic dziwnego, skoro ma kumpla w Ameryce, to dlaczego ma mieszkać sam;) przynajmniej bedzie weselej^^ khy, khy... weselej...XDDDD
    i oczywiście gorąco kibicuję Tamao:D na pewno sobie poradzi z treningami:) to zdolna dziewczyna, tylko musi uwierzyć w siebie:)
    nawet nie pytaj, co u mnie... nie wiem, co gorsze - sesja sama w sobie ciężka i wymagająca, czy organizacja i wydziwiania mojego rocznika==
    szablonik fajny:)
    buziaczki i czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy w przyszłym, ale kiedyś na pewno. Ja tam w cb wierzę. Sesja Ci nie straszna dopóki bliźniaki są z tobą.
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  6. Przeczytałam opowiadanie, więc i mogę skomentować :D jednak nie licz na taaaaak długi komentarz jaki zostawiłeś u mnie ;P
    zapowiada się ciekawie i z akcją :) rozdział mimo wszystko przypomniał mi troszkę mój pierwszy bo też jakby po kolei pokazałeś co u każdego słychać :) współczuje Morty`emu ^^' niby we dwójkę powinno być raźniej i weselej ale jakoś tego nie widzę ;P i w ogóle Harvard ^^ nieźle ;p zastanawia mnie co tam ciekawego Lyserg dostał no i od kogo ;>?
    wybacz za błędy w pisowni nazw u mnie na blogu ^^ wiem że Shikigami i wiem kto to Shinigami, ale to tylko klawiatura, nie wymagaj od niej zbyt wiele ;p
    pozdrawiam i dziękuje za komentarze ;) paaa! :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Na tych samych falach, mówisz? hehe niech będzie :D a tak się starałam być oryginalna całe życie ;P
    nie martw się z mojej strony nic Ci nie grozi jeśli nasze opowiadania będą podobne :) a już na pewno Cię nie zabiję/zjem/posiekam/poćwiartuje czy co tam się jeszcze da wymyślić ;) bardziej mnie martwi, że ktoś może nas posądzić o kopiowanie, ale będę dobrej myśli ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Matko, chyba całą dzisiejszą wenę przelałam na rozdział i kompletnie nie mam pojęcia, co napisać. Przepraszam, będzie krótko. Rozdział podobał mi się, jedyne co rzuciło mi się w oczy to "Skup, że" - tam powinno to być razem jako "skupże". Wiem, wygląda dziwnie xD
    Pozdrawiam i jeszcze raz ogromne gomen za krótki komentarz ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Co ja będę dużo pisać. Widzę, że inni mnie wyręczyli. Fajnie, że w tym rozdziale zwróciłeś uwagę na losy innych bohaterów.
    Ciekawi mnie list który otrzymał Lyserg. Co go tak bardzo zdenerwowało? Ale oczywiście ciekawość jest silniejsza. I taki cytat mi wyskakuje z mózgu (ja też nie mogę uwierzyć, że go mam) i aż się prosi żeby go przelać na papier. Znaczy komputer. Klawiaturę? Monitor? Oj, dobra. Wiecie o co chodzi a moje resztki szarych komórek eksplodują pod kopułą. "Ciekawość jest to pierwszy stopień do drugiego stopnia ciekawości. (...) A kilka stopni dalej są regularne kłopoty." Zna ktoś ten cytat? W każdym razie, never mind. Mam jednak wrażenie, że on dobrze odzwierciedla sytuację różdżkarza. A może się mylę?
    Czy tylko mnie tak niesamowicie irytują Konchi i Ponchi? Jakbym mogła, to z chęcią bym im te wyszczerzone ryje zmieniła nieco glanem. Jak Tamao sobie z nimi radzi?! Tu nie trzeba cierpliwości, tylko mocnego sierpowego. Istny masochizm, użerać się z nimi.
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  10. 50 years old VP Accounting Adella Rixon, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like "Flight of the Red Balloon (Voyage du ballon rouge, Le)" and Jogging. Took a trip to Kathmandu Valley and drives a Ferrari 410S. Spojrz na to

    OdpowiedzUsuń

Bajabongo!

Nie wyrażam zgody na kopiowanie i rozpowszechnianie zdjęć oraz treści zamieszczonych na blogu.
(Dz. U. Nr 24, poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).