Cytat

Remont trwa.

Raion szykuję się na ogromny test z przedmiotów zawodowych!

07.01.2014

Buttony!

Szablon&Tekst by Raion. Obsługiwane przez usługę Blogger.

Słowniczek

Duch - Seishin (czyt. Sejszin)
Stróż - Yakei (czyt. Jonukeji)
Woda - Aqua (czyt. Akła)
Ziemia - Terra (czyt. Terra)
Ogień - Ignis (czyt. Ini)
Powietrze - Aer (czyt. Aer)

Obserwatorzy

Archiwum

Statystyka

Popularne posty

1. Bolsón de Mapimí

  

~*~*~


Pierwsze promienie słońca na nowo zaczęły rozgrzewać piaski Bolsón de Mapimí. Była to wielka pustynia, na której znajdowało się miasteczko pewnego plemienia. Raz na pięćset lat odbywał się tutaj Wielki Turniej Szamanów, mający na celu wyłonienie Króla Szamanów. Miasteczko ukazywało się jedynie na czas trwania Turnieju, a po jego zakończeniu ginęło w piaskach pustyni. Dobie, bo tak nazywała się ta miejscowość ponownie zniknęło. Nie było to spowodowane końcem rozgrywek, lecz wielkiej bitwy, w której ucierpiał sam Król Duchów. Tysiące szamanów startujących  w turnieju z zawodem opuszczało Bolsón de Mapimí. Tylko jeden szaman trwał w śpiączce od kilku dni. Leżał nieprzytomny w małej oazie na północ od Dobie. Nad jego bezpieczeństwem czuwał Duch Ognia, który był zaliczany do najpotężniejszych duchów obu światów. Powodem śpiączki młodzieńca nie było wyczerpanie spowodowane ostatnią walką, w której omal nie zginął. Lecz przyswojenie ogromnych pokładów foryoku i zdolności należących niegdyś do jego przodka, Asaha Douji Asakura. Po długim śnie chłopiec zaczął wracać do świata żywych. Powoli uchylił powieki. Wszystko było rozmazane, więc ponownie zamknął oczy by pogrążyć się w ciemność. Nie był przystosowany nawet do poruszania swym ciałem. Nigdy tego nie robił. Nawet w łonie matki nie miał już władzy nad samym sobą. Król Duchów nie był taki głupi, jak by się wydawało i ofiarował młodemu szamanowi umiejętności potrzebne do podstawowego funkcjonowania. Gdyby tego nie zrobił w oazie leżał by teraz noworodek w ciele piętnastolatka. Hao, bo tak miał na imię ów młodzieniec ponownie ponowił próbę obejrzenia otaczającej go rzeczywistości. Pierwszym co zobaczył były liście palmy kokosowej. Młody szaman myślał, że dla niego problemem będzie wykonanie nawet najmniejszego ruchu. Nic bardziej mylnego. Był w pełni sprawny, jakby nowo narodzony. Spokojnie wstał i rozejrzał się. Przed nim znajdował się mały staw, osłonięty wokół palmami. Hao uklęknął na brzegu, napił się wody. Nie jadł od kilku dni, więc doskwierał mu głód. Na jednym z drzew dojrzał żółte kiście bananowca. Podszedł do rośliny. Upragnione śniadanie było na wysokości jakiś dwudziestu metrów. Jako, że nie liczył na znalezienie drabiny, postanowił się wdrapać. Zatarł ręce i ruszył w górę. Nie było to łatwym zadaniem. Drzewo miało gładką kore uniemożliwiającą wspinaczkę. Po tym jak dziesięć razy obił sobie pośladki postanowił się zreflektować i poszukać czegoś co ułatwi mu tą „walkę z wiatrakami”.
- Może pomóc? – usłyszał rozbawiony głos Ducha Ognia.
- Co?! – krzyknął młody szaman gwałtownie się odwracając. Przed nim stał trzy metrowy stróż – No tak, przecież ty mi jeszcze zostałeś...Po tym całym łubu-du w mundi inter mundos.
- Oczywiście, że zostałem. Myślałem, że pamiętasz to ostatnie jak ty to ująłeś „łubu-du” w innym wymiarze.
- Tak tak , a teraz bądź tak miły i wejdź…wleć na to drzewo i przynieś mi bananki.
- Przechodzisz wegetarianizm, mistrzu? – spytał duch unosząc się w górę.
- A widzisz tu coś innego niż banany…Bo ja nie…Więc z łaski swojej rusz się. To, że jesteś stary i wielki, nie znaczy, że jesteś ode mnie mądrzejszy. – wyrecytował swoje zdanie młody szaman.
- A kto przed chwilą obijał sobie zakończenie pleców. Ja czy ty? – zaśmiał się duch podając młodzieńcowi śniadanie. Hao miał ochotę coś jeszcze powiedzieć, ale zrozumiał, że to ciągnęło by się w nieskończoność. Po chwili zajadał swój upragniony posiłek. Miał ochotę na coś innego, lecz wiedział, że nie może wybrzydzać.
- Duchu Ognia masz jakiś pomysł żeby się stąd wydostać? – zapytał najedzony szaman.
- Jak to jak? – odpowiedział zdumiony – Jesteś potężnym szamanem i masz mnie. Możesz wykorzystać Wielką Kontrole Ducha…I po problemie.
- No nie wiem czy dam radę. Nie jestem Asahą i nie mam takich zdolności – mruknął Hao
- Masz racje nie jesteś Asahą – powiedział duch - Jesteś od niego o wiele lepszy. I nie martw się. Twoje foryoku jest wystarczające abyś doleciał do Japonii.
- Po co do Japonii?
- Tam jest twoja rodzina.
- Ja nie mam rodziny. Zostawili mnie, chcieli się mnie pozbyć!
- Nie, Hao – skarcił młodzieńca duch. – Zrobili, co było słuszne. Nie wiedzieli o twoim istnieniu. Nie mogli ryzykować zachwiania równowagi. A po za tym…Do tej pory nikt nie wie o twoim istnieniu.
- To chyba dobrze? – zapytał szaman.
- Na razie tak – powiedział w zamyśleniu duch – To, że przyswoiłeś ogromną moc nie znaczy, że umiesz się nią posługiwać.  Lecz tego możesz się nauczyć. Na razie wystarczy medytacja, a potem odnajdziesz starożytne symbole Asahy.
- Co? Jakie symbole? – dopytywał młodzieniec.
- Symbole to inaczej artefakty, dzięki którym osiągniesz pełnie mocy. Asaha nigdy nie mógł opanować tej mocy, więc je ukrył. Lecz ty masz wielki potencjał. Nie długo sam się wszystkiego dowiesz. A teraz oddaj się medytacji.
- Teraz, kiedy powinienem korzystać z życia?
- Na pustyni? – zaśmiał się duch – Musisz chociaż trochę pomedytować, aby móc wyzwalać foryoku powoli…Chyba, że chcesz runąć w Pacyfik.
Hao nic nie odpowiedział tylko usiadł po turecku pod palmą i rozpoczął medytacje. Zamknął oczy i skupił się na foryoku. Nie było to łatwe. Takie zasoby energii trudno ogarnąć, a co dopiero przez nastolatka nabuzowanego hormonami. Medytacja trwała kilka godzin. Hao czuł się jak w transie. Odczuwał przepływ swojej mocy. Sam nawet nie wiedział, że to go tak zafascynuje. Nie odczuwał przemijania czasu.
- Wystarczy – Hao z otępienia wyrwał głos Stróża – Cały dzień spędziłeś na medytacji. Aż sam się dziwie, że tak szybko nauczyłeś się kierować energią…
- To było niesamowite – krzyknął Hao – Foryoku słuchało się mnie…Robiło co chcę. A tak na marginesie, kiedy się stąd zabieramy?
- Jako że umiesz panować nad swoim foryoku, to proponuje jutro o świcie. – powiedział duch -  Mam nadzieję, że jeśli dolecimy do miejsc zaludnionych dasz sobie radę z Reishi.
- Co! Z Reishi, przecież to mi głowę rozsadzi.
- Nie marudź…Idź się umyć, zjedź coś i połóż się spać. A ja się rozejrzę.
Po tych słowach duch odleciał, a Hao zdjął ubranie i poszedł się myć. Woda była przyjemnie chłodna. Po kąpieli Hao ubrał się, zjadł i położył się spać. Duch Ognia unosił się w postaci płomyczka. Zastanawiał się nad przyszłością Hao. Wiedział, że przed nim jeszcze długa droga.


~*~*~


Za nami  pierwszy rozdział. Wiele myślałem nad koncepcją całej historii i myślę, że was zaciekawi. Rozdział pisałem cały tydzień. Dodanie go planowałem na czwartek. No, ale tak wyszło, że mamy dziś sobotę. To nie przez lenistwo, tylko minimalny okres czasu na pisanie opowiadania.
Jako, że to już 3 gimnazjum chce mieć jak najwyższe wyniki.
Do tego konkursy, w sumie pięć, 4 kuratoryjne (Polski, Historia, Chemia, Fizyka) + olimpiada chemiczna.
Rozdział będę dodawał nie rzadziej niż jeden na 2 tygodnie.
Chyba, że będzie to przed samym konkursem lub będę naprawdę zajęty czymś z zajęć domowych.
Wśród osób czytających są oceniające, więc mam pytanie:
Dodać wasze ocenialnie do linków?
No to chyba na tyle.
Pozdrawiam.
To do następnej ^^          

EDIT(23.04.2013):
Rozdział poprawiony według wskazówek Lien.

10 komentarzy

  1. Świetny rozdzialik :D
    Oczywiście to jasne, że Hao musiał przeżyć, bo inaczej miałbyś ze mną do czynienia! *groźne błyski w oczach*
    No i SZOK! Duch Ognia potrafi mówić?! :D
    Biedny Haoś... Stłukł sobie...yyy... pewną część ciała xD
    Widać, że bardzo napracowałeś się nad tą notką... Znalazłeś nawet nazwy pustyni... Ze mnie zbyt duży leń na takie szczegóły ;)
    Żałuję też, że nie pomyślałam o wykorzystaniu starego imienia Hao przy moim opowiadaniu... Byłoby na pewno dużo prościej ^.^
    Dobra, ale wracając do Twojej historii... Zapowiada się naprawdę genialnie, mam nadzieję, że rodzinka ciepło przyjmie Haosia i zrozumie, co się stało :D
    Serdecznie pozdrawiam :*
    PS: Wiem dobrze, co to znaczy olimpiada przedmiotowa xD Sama przygotowuję się teraz do 5 + jeszcze kilka innych mniejszych konkursów ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super Notka. Haoś będzie musiał się wszystkiego nauczyć od nowa. Trochę mu to zajmnie. Tym bardziej te przeklęte Reishi jak ja bym to miała to bym chyba zwariowała. ( No w sumie Asaho zwariował wybić całą ludzkość niedożeczne. A kto by odwalał brudną robote?)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "na czas trwania turnieju" - Turnieju.
    nie przytomny - nieprzytomny
    Hao bo - przecinek po "Hao"
    "do swojego przodka" - jego przodka i chyba powinien być przecinek po "przodka"
    " Nie Hao – skarcił młodzieńca duch – Zrobili co było słuszne" - przecinek po "nie" i "zrobili". Kropka po "duch".O tej kropce często zapominasz.
    zafascynuję - zafascynuje
    "Wystarczy – Hao..." - kropka po wystarczy
    chce - chcę
    "A tak na marginesie kiedy się stąd zabieramy" - na końcu miast kropki znak zapytania. przecinek po "marginesie"
    "Jako, że umiesz panować nad swoim foryoku. To proponuje jutro o świcie" - zamiast kropki przed "to" powinien być przecinek. "Jako że" chyba nie powinno być przecinkiem rozdzielane, podobnie jak "chyba że".
    "to miejsc" - do miejsc
    rade - radę

    Od tego powinieneś zacząć, a nie "Inkwizycji". Ten tekst już teraz jest o niebio lepszy.

    "łubu-du" mnie rozłożyło xd piękne to było :D idealne określenie dla wydarzeń z Sanktuarium:D
    Hm... Haoś zachowuje się strasznie. Taki impertynencki... Myślałby kto, że żyjąc pod wpływem Asahy powinien być skromniejszy i bardziej nieśmiały.

    Pozdrawiam i powodzenia na olimpiadach! Fizyka... brrrr:)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie ^^ brak mi słów bardzo spodobało mi się to co piszesz mam nadzieje że bracia szybko się pogodzą no chyba że masz inne plany :)

    pozdrawiam i czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ohayo~ :3 Weszłam na Twojego bloga przypadkiem. Widzę, że dopiero zaczynasz. Ja tak samo. XD Piszesz prostym językiem, który nie posiada dużo opisów. W tym przypadku to jednak plus, akcja nie dłuży się, ciągle idzie do przodu. Jetem fanką Hao, więc będę odwiedzać Twojego bloga i śledzić jego dalszą historię. : D
    Jeśli chciałbyś odwiedzić mojego bloga, to zapraszam na yuna-shaman-king.blogspot.com Jak pisałam, też dopiero zaczynam. ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. NAPISZ NOWĄ NOTKĘ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na when-the-darknes-falls.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Cześć! Nominowałam Cię do Liebster Award. Więcej informacji na http://sk-new-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. O ty w gaźnik! Otaczają mnie geniusze! Olimpiady? Konkursy kuratoryjne? (4?! Ja tam tylko polski. Jak ty żyjesz, człowieku?) Czuję się mało mądra, żeby nie powiedzieć głupia. Notka fajna. Taki wstęp przed właściwą treścią. Nie wiedziałam, że Duch Ognia mówi! Niedawno zaczęłam czytać mangę, więc aż tak dobrze poinformowana nie jestem, chociaż tego się nie spodziewałam. Gada niczym nadopiekuńcza matka. Już to sobie wyobrażam: Hao jako mały urwis odrabiający lekcje i Duch Ognia w fartuszku z chochlą w ręku.
    Może to dziwnie zabrzmi, ale miło, że jesteś facetem. Tyle jest blogów o SK a tak mało przedstawicieli płci nie-tak-pięknej! (Wybacz te niezbyt miłe słowa, ale czego można się spodziewać po feministce i anarchistce?) Kto powiedział, że jest to temat zarezerwowany wyłącznie dla kobiet? W każdym razie pozdrawiam Cię, zacna duszo i życzę dużo weny której, mam nadzieję, Ci nie brakuje.

    OdpowiedzUsuń

Bajabongo!

Nie wyrażam zgody na kopiowanie i rozpowszechnianie zdjęć oraz treści zamieszczonych na blogu.
(Dz. U. Nr 24, poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).